Uchiha i Konoha. Zamknij na klucz to, co naprawdę myślisz.
Blog Modern Konoha by Jikukan Ido,
o rodzeństwie Uchiha, oraz ich przygodach.

Kontakt : jikukan.ido@gmail

czwartek, 26 września 2013

Rozdział 7 - Zwyczajne zebranie Wise

     -Enton : Hachiman no jutsu - mruknął czarnooki. Jego dłonie zaczęły płonąć czarnym ogniem.
Zasięg Amaterasu powiększał się, aż w końcu cały Uchiha został pokryty płomieniami.
Nie sprawiało mu to bólu. Jego ubrania nie spalały się, tak, jakby ogień się z nimi nie stykał.
Mimo to liść, który przyfrunął z pobliskiego drzewa, po zetknięciu się z ciemnością przestał istnieć.
W prawej ręce Itachiego płomień zaczął przybierać kształt, aż w końcu uformował się w metrowej długości pręt, wyrastający ze środka dłoni, który powoli zaczął się pokrywać małymi wypukłościami przywodzącymi na myśl krople rtęci.Zaczęły one przybierać bardziej spiczaste kształty.
Tak właśnie wyglądała jedna z ulubionych technik pierworodnego syna Sasuke -
Uwolnienie Płomieni: Technika Boga Wojny. Jej głównym zastosowaniem była zarówno ofensywa jak i defensywa w taijutsu, gdyż zetknięcie się z płomieniami przez kogoś innego często było śmiertelne.
     Uchiha widząc, że wszystko jest tak jak zawsze, postanowił zdezaktywować technikę i wykonać inne jutsu związane z ta samą naturą chakry. W tym celu stanął naprzeciwko skał, po czym przyłożył obydwie dłonie do ziemi.
-Enton: Fala Ognia. - Fala wysokości jednego metra, szybko przesunęła się od rąk Uchihy, aż do głazów, pozostawiając ślad w postaci gleby, która płonęła mrocznym ogniem. Itachi szybko go stłumił.
     W tym samym momencie jego ciało zaczęło wydzielać ciemną, krwisto czerwoną chakrę.
Zaczęła się ona formować, na początek przybierając kształt żeber, by po kilku sekundach ukazać także czaszkę, a następnie pełny szkielet, z trzema rękoma i dwoma nogami. Był on dosyć dziwny, gdyż w miejscach, gdzie zwykle kości się łączyły, takich jak kolana czy łokieć, były czaszki. Co więcej jako jedyne w całym Susanoo nie były one czerwone, ale czarne. Bóg Nawałnic zaczął się pokrywać mięśniami i ścięgnami. Potwór zaczął się powiększać, przybierać perfekcyjną formę. Gdy to już się stało, obok Itachiego stał twór wzrostem dorównujący posągom przedstawiającym Hashiramę i Madarę. Najprościej było by go porównać do gigantycznych rozmiarów samuraja w swojej zbroi, dodatkowo z pióropuszem na hełmie i dużą ilością ozdób. Ozdobami oczywiście w tym wypadku należy nazwać po dwa czarne pierścienie w kształcie czaszek na każdym z palców u aż trzech rąk, oraz takiego samego kształtu i koloru ochraniacze na łokciach i kolanach. Uchiha chwilę przypatrywał się swojemu Susanoo.
"W porównaniu z bólem,  który odczuwałem po nasmarowaniu oczu maścią, ten przy utrzymywaniu tej techniki jest prawie przyjemny... O ile cierpienie może sprawiać przyjemność" - odnotował w myślach posiadacz Sharingana.
     Po tym jak summon zniknął, kruczowłosy zaczął się powoli wspinać po posągu Shodaime Hokage.
Powodem trochę dłuższego czasu trwania wspinaczki, w porównaniu z większością ninja, u Itachiego,
było to, że postanowił nie używać przy tym chakry. Szukał więc zagłębień w skale, a gdy takie znalazł, wchodził wyżej. Dotarcie na szczyt zajęło mu aż pół godziny, był jednak z siebie dumny, gdyż nie użył przy tym ani razu chakry, ani nie poszedł na łatwiznę, wchodząc z drugiej strony, gdzie wejście nie stanowiło by problemy dla nikogo. Można by wręcz stwierdzić, że cieszył się, będąc pewien, iż jeszcze nikt bez specjalistycznego sprzętu, który był w takich wypadkach potrzebny zwykłym ludziom, nigdy nie wspiął się na ten posąg w taki sam sposób jak on. Jego radość hamował tylko jeden mały szczegół, a mianowicie to, że on sam w razie gdyby miał spadać, potrafiłby się uchronić przed "nieuchronną śmiercią". Uważał więc,
że mimo wszystko, nawet gdyby miał to nagrane (co od razu odpadało, bo u niego w rodzinie telewizor był tylko w sypialni rodziców, tak właściwie tylko dla Sakury, bo nikt inny się nie interesował filmem -
co więcej nagrywaniem ich), nikt by nie uznał tego za przejaw odwagi i sprawności fizycznej, uznając,
że znajomość ninjutsu w tym wypadku zabezpieczeniem równym mocnej, stalowej linie.
     Gdy Uchiha osiągnął już swój cel i znalazł się na szczycie, zaczął się rozglądać po okolicy.
Jego włosy były w tym momencie poruszane przez wiatr, tak, że gdyby ktoś zobaczył go z daleka,
mógłby wszcząć alarm, ze względu na podobieństwo Itachiego do Madary. Byłoby to głupotą,
bo legendarny Uchiha już dawno nie żył, ale nastolatek zdawał sobie sprawę, iż przez powstanie technik
typu Edo Tensei, czy też Rinne Tensei, oraz ożywieniu pretendenta na posadę Pierwszego Hokage podczas ostatniej wielkiej wojny, wielu ludzi wierzyło, że nie został on w pełni pokonany, tylko zbiegł i knuje.
Na myśl o wieśniakach, którzy rozpuszczali takie plotki, mimo tego, iż było doskonale wiadomo całemu światu (o ile ktoś pytał), gdzie leży ciało Madary, Itachi czuł lekkie rozbawienie z ich głupoty.
Teraz, gdy podziwiał ogromny las, pomyślał, że jeśli jeszcze raz jakiś niedorozwinięty człowiek pomyli go z tamtym Uchihą, porwie go i pokaże mu trumnę leżącą w katakumbach na cmentarzu Konohy, gdzie leżały ciała prawie wszystkich członków jego klanu, w tym także Madary. Był tylko jeden wyjątek. Uchiha Itachi, brat Sasuke. On jako jedyny był pochowany w złotym sarkofagu, wewnątrz Nakano-jinja,
o czym z kolei nikt w wiosce nie wiedział, tak w razie czego. Trumny członków klanu Uchiha,
jak i cały cmentarz, zawsze był pilnie strzeżone przez co najmniej trzy pięcioosobowe drużyny z ANBU,
w obawie, że ktoś będzie chciał zdobyć DNA kogoś ważnego do swoich celów. Warty na cmentarzu były jednym z pomysłów Naruto jako Nanadaime Hokage. Wprowadził ten pomysł w życie dlatego, że po wojnie było wiadomo, że ktoś okradał groby, a bał się, że gdyby materiał genetyczny silniejszych ninja dostał się w niepowołane ręce, mogłoby to spowodować nawet wybuch kolejnej wojny z kolejną organizacją szaleńców. No, może Naruto nazywał ich ludźmi pokrzywdzonymi przez los. Na jedno wychodzi.
     Po pięciu minutach odpoczynku, kruczowłosy postanowił rozpocząć kolejny etap dzisiejszego treningu. Zdawał sobie sprawę, że w sztuce iluzji jest do niczego, a w takich warunkach trening nad Tsukuyomi nie miałby sensu. Postanowił więc przejść do kolejnego etapu, a mianowicie do technik ocznych pradziadka.
Od Naruto, który miał dostęp do odpowiednich danych, dowiedział się on, że Kirimi miał te same techniki oczne co Obito i Kakashi razem wzięci. Itachi do dziś pamiętał, że tego samego dnia, gdy Nanadaime Hokage odkrył, gdzie w stosie zwojów znajdują się dane o Uchiha (z jego zapałem zajęło mu to wiele lat,
co często wypominał mu Sasuke), kazał mu i Minato przenosić zakurzone zwoje do swojego gabinetu,
by nikt ich nie ukradł. Po wojnie często zdarzało się, że gdy Hokage nie było w wiosce, a razem z nim Sasuke, który wraz z Suigetsu, Ino i Shikamaru, stanowił coś na rodzaj ochrony głowy wioski,
wzrastał współczynnik przestępczości. Często ginęły wtedy bezwartościowe zwoje. Jednak mimo, że nie były one zbyt ważne dla Konohy, na czarnym rynku papiery urzędowe dobrze się sprzedawały.
Nawet zwykła kartka z danymi osoby, która już dawno nie żyła, ale były na niej podpis i pieczęć kage, mogła być czasem warta tyle, co porządna katana, a czasem i dwie. Najbardziej były pożądane dokumenty z podpisami Hashiramy i Minato. "Unikat", obecnie znajdujący się także w gabinecie Hokage - dokument zatwierdzający nazwę wioski, z podpisem Uchiha Madary i Senju Hashiramy, był warty połowę Konohy.
Gdyby więc ktoś ukradł dane o Uchiha, wtedy mógłby być ustawiony aż do śmierci - klan był współzałożycielem wioski, a jego akta często zawierały podpisy Pierwszego, Drugiego, Trzeciego, a nawet Czwartego Hokage... Do śmierci, która w takim wypadku umówiła by się z nim na randkę w ciągu tygodnia,
bo ANBU Konohy zajmowało się głównie takimi sprawami, gdy tylko dowiadywało się, że jakieś dane zostały wyniesione poza wioskę. Najlepszym oddziałem do wykonywania misji
typu tropienie - zniszczenie danych - zabicie, był oddział, do którego należał Itachi - jego drużyna była znana jako Oddział Wilka, a nazwa wzięła się od maski, którą zakładał. Wśród jego kompanów on był
jedynym sensorem, ale mieli do tego dwóch użytkowników Byakugana, zdolności klanu Yamanaka i świetną medyczną ninja, uczennicę Shizune - Neiko. Dodatkowo cała drużyna, oprócz wyżej wymienionej medic-nin, specjalizowała się także w Technice Latającego Boga Piorunów, dzięki czemu walka z nimi była dosyć trudna dla kogoś, kto nie był szybki... Ich jedyną wadą były zdolności genjutsu, które u żadnego z członków oddziału nie były na wysokim poziomie.
     Itachi usiadł po turecku na skale. Postanowił wziąć się za trening nad techniką w jego mniemaniu trudniejszą  - Kamui. Minęło wiele godzin, ale Uchiha nadal nie był w stanie sprawić, by coś zniknęło,
mimo wszystko nie poddawał się. Gdy było już ciemno, kruczowłosy w końcu osiągnął sukces. No prawie...
Poczuł, że nagle poziom jego chakry spadł. W tym samym czasie w okolicy jedno z drzew zostało wessane przez wir. Sharinganowiec celował jednak w skałę, leżącą dwadzieścia metrów dalej, więc wynik go nie zadowolił. Próbował dalej. Do północy udało mu się wysłać do innego wymiaru jeszcze trzy drzewa, oraz część palca posągu przedstawiającego Madarę. Nad tym chwilę się zastanowił, czy przypadkiem tego nie naprawić. Wzruszył jednak ramionami, w końcu nikt tego nie widział. Ostatecznie udało mu się także trafić w odpowiedni kamień, który chciał przenieść od samego początku.
     Itachi był już lekko wyczerpany. Swój stan energii ocenił na około czterdzieści procent. Postanowił przejść do przyjemniejszej części treningu. Wstał. Po chwili zniknął w wirze, pojawiając się pośrodku ogromnej płaszczyzny. Rozejrzał się. Wszędzie było ciemno, mimo to wszystko widział. Sto metrów od niego leżały przewrócone cztery drzewa, nieopodal nich mała skała, a tuż pod jego nogami, dużych rozmiarów palec wskazujący wykonany z kamienia. Jeszcze dalej, ponad pół kilometra od niego,
pokazała się mu mała sterta kości. Uchiha był pewny, że to dawne ofiary tych oczu.
"Tak jak myślałem. Technika Transmigracji  jest o wiele prostsza od Kamui.  Nad nim będzie trzeba potrenować, ale ta technika za wiele treningu nie będzie wymagała... Szkoda tylko, że to wyżera mi tyle chakry... Muszę wracać do domu, zanim nie stracę całej, bo mam już tylko jedną piątą...
Obito miał zdecydowanie łatwiej. Ciekawe, czy Abunarei też będzie miał tak lekko jak on...
Chociaż Obito jest z nami dalej spokrewniony niż Kirimi, więc nie wiem jak to będzie wyglądało..." - pomyślał Itachi. Wir znowu się pojawił, powodując wessanie Uchihy. Pojawił się od razu w domu,
we własnym pokoju. Przewrócił się. Doczołgał się jedynie do łóżka, po czym wyjął spod niego butelkę
po sake. Napił się z niej parę łyków i czekał na efekt, oddychając powoli.  Gdy poczuł się lepiej, zdjął pośpiesznie zbroję i buty, a następnie ponownie użył Kamui, pojawiając się w kuchni.
     Przemył ręce, oraz twarz, po czym wyjął z lodówki kawałek ciasta czekoladowego. Miał to szczęście,
że słodycze i podobne wyroby, jadali u niego w domu tylko on i jego matka, więc ciasto nadal
nie zostało zjedzone. Abunarei, Kuratsuki i jego ojciec nie lubili tego typu jedzenia, ściśle trzymając się diety polegającej na jedzeniu warzyw, owoców i owoców morza, czasem także mięsa drobiowego.
Kruczowłosy nałożył sobie trochę ciasta na talerz, po czym opuścił kuchnię, wcześniej gasząc w niej światło. Zapalił je za to w salonie i usiadł przy stole, po czym zaczął jeść. Istnienie w tym domu stołu było jedną z modernizacji Sakury, do której zgodnie ze słowami jego matki doszło po wielogodzinnej kłótni, 
gdyż Sasuke chciał, by pokój prezentował się zgodnie z tradycją, w środku miały być maty tatami, shoji, oraz rozsuwane ściany fusumaPrzegrał jednak walkę ze swoją żoną i główna siedziba klanu Uchiha zamieniła się w dom urządzony w podobnym stylu do domu Uzumakich, nie licząc tego, że materiały były raczej bardziej kosztowne. Później nadeszły jeszcze kłótnie o elektryczność, które głowa rodziny
także przegrała... Za co wszyscy domownicy, oprócz Sasuke i Abunareia, byli wdzięczni swojej matce. Jedynym zwycięstwem w urządzaniu domu jego ojca było to, że wszystkie ściany były pomalowane na granatowo, a w równych odstępach znajdowały się herby klanu Uchiha i Sharingany, a na suficie w salonie - malowidło przedstawiające Rinnegan.
Jedynymi miejscami w dzielnicy Uchiha, do których modernizacje Sakury nie sięgnęły,
była Świątynia Nakano, oraz bunkry pod dzielnicą, ciągnące się przez kilka kilometrów i docierające do wielu ciekawych miejsc. 
- Czemu zawdzięczam twoją tak późną wizytę w naszym domu, Itachi? - młody Uchiha usłyszał spokojny głos ojca, który go zaskoczył. Sasuke siedział na czarnych, drewnianych schodach, w połowie drogi na piętro. w jego oczach błyszczał Sharingan z trzema łezkami. Długowłosy przełknął ciasto i szybko odpowiedział:
- Trenowałem, ojcze. Zawsze mówiłeś, że należy trenować ile się da, aby osiągać najlepsze rezultaty.
Na misjach jedyne co robię, to biegam i się łaszę do obcych kage lub innych przywódców - jego ton głosu jak zwykle był ciepły, do tego uśmiechnął się do ojca.
- Trenowałeś? Gdzie? W wiosce ciebie nie było. Teraz już w domu wszyscy śpią... - wyszeptał starszy posiadacz doujutsu, a w jego głosie dało się słyszeć lekki syk. - Poza tobą i mną. Kuratsuki nocuje naprzeciwko, trwa tam jakaś impreza. Zaprosili Uzumakich, wszystkich Uzumakich w wiosce... - dodał Sasuke, lekko uśmiechając się na myśl, że nie musi tam być i wysłuchiwać kłótni Karin i Suigetsu.
- Byłem w Dolinie Końca. Technika Boga Piorunów. Wróciłem przy pomocy techniki Obito.-Wyjaśnił Itachi,
przyglądając się ojcu. - Nie dostałeś zaproszenia, ojcze? - zapytał po dziesięciu sekundach przerwy.
- Dostałem. Byliśmy tam, ale wróciliśmy. Mamy obowiązki, a kac nie pomoże w ich wykonywaniu.
Twoja matka chciała tam posiedzieć dłużej, ale Imprezujący Hokage kazał jej jutro na szóstą być w szpitalu... Teraz ma guza, ale niestety Sakurze się nie udało go namówić... Miał dostać drugi raz, ale uniknął -zdała relację z imprezy głowa klanu Uchiha.
- Ojcze, zagramy w karty lub shogi? - zapytał długowłosy, zmieniając temat.
- Shogi. Ostatnio w to najczęściej gram - odpowiedział Sasuke, schodząc ze schodów.
     Minęła godzina. W końcu skończyli grę.
- Znowu wygrałeś, ojcze - szepnął Itachi, wstając od stołu.
- Graj częściej z którymś z Narów, to będziesz lepiej w to grał... Czasem Shikamaru zaprasza mnie do gry... Chyba po to, by pokazać, że jest mądrzejszy... To jak, idziemy spać? - ojciec uśmiechnął się delikatnie do syna.
- Ja zajmuję górną łazienkę. Oyasumi - pożegnał się długowłosy i zaczął powoli znikać.
- Oyasumi - usłyszał ciche słowo ojca i zjawił się w swoim pokoju.
Wyjął parę ubrań i teleportował się do łazienki. W pokoju zjawił się po piętnastu minutach,
ubrany w czarny szlafrok. Pościelił łóżko i położył się w nim. Zamknął oczy.
"Technika teleportacji Sharingana jest świetna. Wolę to od Hiraishin. Jest bardziej efektowna" -
pomyślał, zanim zasnął.


                                                                            ***

     Było jeszcze zimno i nad Konohą unosiła się mgiełka. Siwowłosy Uchiha opuścił dom z samego rana.
Miał na sobie drewniane sandały, krótkie czarne spodnie, oraz tego samego koloru koszulę, z herbem klanu na plecach. Była ona rozpięta, tak, że odsłaniała czarny materiał zasłaniający ciało Abunareia aż do szyi.
Na dłonie miał założone czarne rękawiczki. Na najmniejszym i serdecznym palcu lewej ręki nosił
po jednym sygnecie. Jego prawa ręka była owinięta czarnymi tasiemkami, które zasłaniały ją,
sięgając prawie do rękawa. Część skóry, która nie była osłonięta, była blada jak papier na tle i tak bardzo jasnej cery siwowłosego. Jounin skierował się w stronę środka wioski. Gdy był już blisko stadionu, zauważył drużynę ninja w kamizelkach typowych dla Kumo-Gakure. Shinobi Chmury po chwili także go zauważyli. Zaczęli się do siebie zbliżać. W końcu Abunarei do nich dotarł.
     Naprzeciwko niego stała grupa składająca się z dwóch blondynek o identycznym wyglądzie,
dwóch szatynów - wysokiego krótkowłosego i niższego z prostymi włosami o długości bliskiej
piętnastu centymetrów, który rozmawiał z bliźniaczkami i brunetem, co chwilę zerkając w stronę Uchihy i lekko się uśmiechając. Jego rozmówcy za to w ogóle nie zauważyli, że ktoś obok nich stoi. Oprócz tych czterech osób do drużyny należał także brunet, oraz brunetka, której wygląd za wiele nie odbiegał
od siostry Uchihy. W odróżnieniu od reszty drużyny, jej ochraniacz na czoło znajdował się na szyi.

Reiki Shisuka (wym.Sizuka)
-Ohayou - mruknął posiadacz Sharingana, aktywując swoje Mangekyou. - Czemu zawdzięczamy wizytę... - na chwilę się zatrzymał, spoglądając po twarzach shinobi - sensorów z Kumo w naszej skromnej wiosce? Shisuka-chan, gdzie jest E-san? - dodał, zwracając się bezpośrednio do dziewczyny, gdy ona i
dwójka jej kompanów powitali się z nim.
-Mamy spotkanie z Hokage na ósmą i... Mamy coś dla Ciebie, Abunarei-kun - odpowiedziała Shisuka,
wyjmując zza pazuchy zwój i przekazując go synowi Sasuke. Ten błyskawicznie poruszył ręką i schował malutki zwój do jednej z kieszeni spodni.
- Arigatou - podziękował, po czym jego wzrok powędrował w stronę bruneta.
- Akamu, gdzie jest E-San? - zapytał go. Ten nagle zakończył rozmowę z koleżankami i kolegą,
którzy wydawali się jacyś nieobecni.
- Iyazashi-senpai zwiał nam jak zwykle.Teraz pewnie siedzi w którejś z herbaciarni - stwierdził,
wzruszając ramionami. Abunarei spojrzał się prosto w oczy Akamu.
- Ty i te twoje talenty... Za pomocą głosu wprawiasz te siostry i Butetsu w genjutsu - Uchiha wskazał głową na bliźniaczki i szatyna z krótszymi włosami - dzięki czemu nie wiedzą, o czym rozmawiamy,
a co najważniejsze, nie wiedzą o użyciu iluzji. Z kolei ty Dokeshi - spojrzał się na długowłosego szatyna - Potrafisz przywołać każdy przedmiot bez pieczęci, do tego zjawia się on nawet pięć metrów od ciebie,
więc walka w zwarciu z tobą to zły pomysł... - na chwilę zamilknął. - Ty też nie potrafisz upilnować Iyazashiego? - zadał pytanie, udając zawód. - No, cóż ja pocznę, chyba tym razem będę musiał rozmawiać z Shisuką...
- Dobrze wiesz, że Kirisato-senpai jest nie do upilnowania - wtrąciła się brunetka, nie pozwalając, by jej kolega z drużyny się odezwał. - Zgoda, mogę przyjść za niego... Jeszcze nie byłam w waszej dzielnicy,
a z chęcią bym popodziwiała. - Uchiha westchnął i zdezaktywował doujutsu.
- Hai, wiem, jaki jest Iyazashi. Po co was wysłał Raikage?
- Jeśli można się wtrącić, to stwierdzę, że to nie jest zapewne nic ważnego, same pozdrowienia i być może jakaś misja, Uchiha-san - mruknął brunet.
- Rozumiem. Miłego czekania do dwunastej na Wielmożnego - odparł siwowłosy. Odpowiedziało mu milczenie. Po chwili długowłosy szatyn dalej kontynuował rozmowę z koleżankami i kolegą, by utrzymać genjutsu, które po aktywacji przez Akamu wymagało tylko tego, by ktoś stale zagadywał ofiarę.
- Mam przyjąć do wiadomości, iż Czcigodny Hokage zapomniał o spotkaniu, Uchiha-san? -
zapytał brunet z Kumo.
- Czy czci godny to ja nie wiem... Istnieją inne przedmioty kultu, które są godne wielbienia...
Ogólnie to nie zapomniał, ale nie jest w stanie zjawić się wcześniej. Rozmawiałem z nim wczoraj i
coś o tym wspominał, Okihiro Akamu-san - Abunarei po tych słowach skierował się w stronę stadionu,
a ninja z Kumo ruszyli za nim.
- Dlaczego za mną idziecie? - zapytał Uchiha, nie odwracając się.
- Idziesz na stadion - stwierdził Dokeshi. - Będziesz trenował?
- Nie - odparł krótko siwowłosy, gdy był już przy bramie.
- Możemy popatrzeć? W końcu za chwilę nasze genjutsu przestanie działać i nie będę musiał dbać o to,
by je dalej utrzymywać. W naszej wiosce widzieliśmy trening Itachiego-senpai, ale jeszcze nigdy nie widzieliśmy treningu szefa, szefie - wyjaśnił długowłosy szatyn. Sharinganowiec nagle się zatrzymał,
po czym obrócił się.
- Nie mów mi "szefie". Dziwnie się wtedy czuję. Niech zostanie tak, jak ustaliliśmy z Iyazashim -
ja jestem "A", lub po prostu mów mi po imieniu lub nazwisku - rzekł jasnowłosy. - To nie będzie trening,
mam tylko spotkanie zapoznawcze. Chciałem je skończyć jak najszybciej...
- No weź, Abunarei, pokaż coś! Tyle tu miejsca... - prosił Uchihę Dokeshi.
- Niech będzie... trochę się przedłuży moje spotkanie... Dajmy na to, że każę im zaatakować mnie -
siwowłosy wskazał na trójkę genninów czekających na środku stadionu, którzy byli nieświadomi tego,
że on już tutaj jest - wmawiając im, że to egzamin... Może coś zdziałają. Chociaż Hokage mówił,
że nie muszę ich sprawdzać - po tych słowach Uchiha zniknął sprzed oczu drużyny z wioski Chmury.

     -Ohayou gozaimasu, sensei! - Abunarei usłyszał krzyk Kushiny, gdy tylko znalazł się obok nich i
został zauważony. Jej koleżanka z zespołu, oraz kolega także się powitali, ale o wiele spokojniej.
- No cześć... Jestem mile zaskoczony, że pojawiliście się przed czasem. Dzięki temu szybciej skończymy.
Przedstawcie się krótko, a następnie przechodzimy do części drugiej - poinformował genninów Uchiha.
- Kim są tamci ludzie na trybunach, sensei? - zapytał obojętnym tonem głosu najniższy członek drużyny,
krótkowłosy brunet. Miał na sobie czarną bluzę, tego samego koloru jeansy i skórzane buty,
sięgające prawie do kolan. Jedynie szal, który miał owinięty wokół szyi był granatowy.
Szarowłosy uaktywnił Sharingana i skierował wzrok w kierunku, który wskazywał jego podopieczny.
- Nikt ważny. Shinobi z Kumo-Gakure. Pewnie chcą popatrzeć co robimy - chłopak wzruszył ramionami. - Kushina, zaczynaj - dodał, gdy jego wzrok przeniósł się na dziewczynę.
Dzisiaj brunetka miała na sobie czerwone, letnie kimono, z herbem klanu Hyuuga wyszytym na lewym rękawie, a klanu Uzumaki na prawym.
- Nazywam się Kushina. Mam jedenaście lat. Lubię pomidory, nie lubię sushi. Moim marzeniem jest
zostać Hokage, tak jak tata i dziadek! - przedstawiła się białooka na jednym wydechu.
- Ciekawe marzenie... Teraz twoja kolej - Uchiha spojrzał się w oczy blondynki,
wyższej od bruneta o głowę, a od brunetki o około pięć centymetrów. Miała ona długie włosy,
sięgające kolan, spięte z tyłu głowy w koński ogon. Połowę jej twarzy zasłaniała grzywka, sięgająca do podbródka. Dziewczyna lekko się zarumieniła, gdy siwowłosy wpatrywał się Sharinganem w jej oczy.
-Jestem Yamanaka Haya. Lubię spacery i zakupy... - Haya na chwilę przerwała, po czym kontynuowała -
Mam trzynaście lat. Chciałabym pracować w kwiaciarni cioci. "Typowa Yamanaka... Prawie taka sama jak jej kuzynka z drużyny Itachiego... Czemu nie dostałem jakiegoś chłopaka z ich klanu do drużyny? Hokage specjalnie mi to robi... Wolałbym syna Ino niż ją..." - pomyślał Abunarei.
- Jeżeli chcesz zostać sprzedawcą kwiatów, to po co uczęszczałaś do Akademii Shinobi? - zapytał posiadacz Sharingana.
- Mój ojciec bardzo...
- Chciał, byś została kunoichi? Rozumiem... chyba rozumiem. W sumie to odradzałbym ci
zostawanie kwiaciarką, ninja dostają więcej pieniędzy za wykonaną misję. Chyba, że jako urozmaicenie podczas przerw w misjach, to jak najbardziej... Znajomość roślinek może się przydać... -
przerwał jej Uchiha, po czym poprosił o przedstawienie się chłopca.
- Boku wa Tashiro. Jestem z klanu Senju. Mam dziewięć lat. Mieszkam u Nara. Lubię treningi nad ninjutsu, nie znoszę hałasu. Moim marzeniem jest stać się kimś rozpoznawanym na ulicach - powiedział spokojnie genin. Abunarei uaktywnił Mangekyou Sharingana i usiadł po turecku na ziemi.
- Uchiha Abunarei. Od teraz wasz sensei. Mówcie do mnie jak chcecie, może być po imieniu, po nazwisku,
nic nie będzie mi przeszkadzało. Mam czternaście lat, niedługo piętnaście. Urodziłem się w grudniu.
Marzę o... no, powiedzmy, że mam wiele marzeń, a największym  z nich jest realizacja wszystkich pomniejszych. Jestem, oprócz bycia dobrze wykwalifikowanym shinobi, także medykiem.
To może się przydać... To tyle - przedstawił się siwowłosy. - Jakieś pytania? Każde z was ma prawo do powiedzmy jednego na dobry początek. - Uchiha skierował wzrok na swoich podopiecznych/.
Pierwsza odezwała się Yamanaka.
- Czy to prawda, że zraniłeś czterech shinobi, którzy obrazili twój klan?
- Nie, to łgarstwo. Było ich o wiele więcej, tylko nie każdy pamiętał, że do czegoś takiego doszło...
a ja postarałem się, by nie zostało śladów. Następne pytanie - odrzekł Uchiha.
- Jaki styl walki preferujesz? - zapytała Kushina, siadając tak jak jej sensei na ziemi.
- Mieszany. Głównie techniki klanowe, oparte na Sharinganie i Katonie. Do tego od czasu do czasu techniki Fuuton i Raiton. Często też wykorzystuję Hiraishin no Jutsu, a gdy walczę z kimś godnym walki ze mną,
używam genjutsu, w którym nie chwaląc się, chyba jestem najlepszy w tej wiosce, jak nie w całym
obecnym świecie. Bardziej lubię walkę w zwarciu - oznajmił Uchiha. - Następne pytanie - dodał.
Tashiro chwilę milczał i w końcu się odezwał.
- Jesteś Uchiha. Czy twój klan pragnie tylko mocy i poznania wszystkich technik?
- Jak sam dobrze zauważyłeś, jestem Uchiha, a nie klanem Uchiha. Nie wiem, czego pragnie reszta członków mojego małego klanu. No, może poza ojcem, ale on jest łatwo przewidywalny... Jego marzenia i cele są mi znane. Na podstawie jego doświadczeń i mojego zdania na ich temat, często dosyć podobnego,
pozwolę sobie stwierdzić, że na twoje pytanie nie ma jednej odpowiedzi. Moc, techniki - czemu by nie?
Byle nie wiązało się to z wielkim cierpieniem. Poznanie technik za wszelką cenę to raczej działka Orochimaru-sama... W sumie to nie wiem, czym ojciec się kierował, wskrzeszając tę gnidę...
W każdym bądź razie oczywisty jest fakt, iż Uchiha musi być silny, bo inaczej z niego szydzą.
Slaby Inuzuka czy Nara jeszcze przejdzie, ale słaby Uchiha  to coś odrażającego, niewartego istnienia - siwowłosy przerwał, delektując się słowami, które wypowiedział,
by po chwili zadać pytanie. - Znacie swoje natury chakry?
Kunoichi pokręciły głowami, ale brunet odpowiedział.
- Raiton i Suiton. Potrafię już nawet kilka ciekawych technik błyskawicy - mruknął obojętnie chłopak.
- Świetnie. Masz jakieś kekkei genkai? - Abunarei zwrócił się do Tashiro.
- Na razie nic nie opanowałem. Może kiedyś... - westchnął Senju. - Chyba, że... ale to pewnie nie to...
- Czy potraficie wspinać się po drzewach bez użycia rąk? - zapytał siwowłosy.
- To dobrze - podsumował, słysząc krótkie "Hai" - A jak u was z chodzeniem po wodzie? -
dodał kolejne pytanie. Okazało się, że to opanowała tylko Kushina.
- Będzie trochę nauki, ale nie jest najgorzej - mruknął Uchiha. - Jeśli zdacie, oczywiście. Na przykład ja musiałem przechodzić test bardzo podobny do mojego ojca, czyli dzwoneczki... Chodziło o to,
że należy współpracować, bo zdobycie ich osobno było niemożliwe - Jounini zawsze mają
przewagę nad geninami. Więc tak, na pierwszym miejscu drużyna, potem dobro misji. Na odwrót jest tylko w ANBU, a wy tam nie jesteście. Skoro wam to jednak wygadałem, to mój test będzie inny...
Szczerze mówiąc,to Hokage nie wymagał, bym was testował, ale skoro są gapie, to lepiej by było, gdybyście coś pokazali.Macie mnie zaatakować swoimi najsilniejszymi technikami. Ja wam też coś pokarzę - poinformował drużynę Abunarei.
- Jak to zaatakować? - zapytała Kushina.
- Najnormalniej w świecie. START! - mówiąc to kapitan drużyny odskoczył na dziesięć metrów do tyłu,
a jego ciało zaczęło się pokrywać pomarańczową chakrą. -No dalej! - zachęcił geninów,
a po chwili jego chakra przybrała formę szkieletu. Uformowało się Susanoo, takie samo w kształcie
jak te Sasuke, kiedy walczył z Kakashim po zabiciu Danzou. Po chwili jednak szybko się rozwiało, a Uchiha podrapał się po głowie, uśmiechając się. - No faktycznie, trochę się rozpędziłem... przepraszam.
Katon : Goukakyuu no Jutsu! - powiedział i wypluł z ust jęzor ognia, który utworzył wielką kulę,
która powędrowała szybko w stronę Tashiro. Ten odskoczył.
-Suiton : Mizuranppa no Jutsu! - krzyknął brunet, formując pieczęcie w dłoni i posyłając wodę
w stronę Abunareia. Siwowłosy się uśmiechnął, po czym powtórzył tę samą czynność, z ta różnicą,
że z jego ust wylało się o wiele więcej wody. Przebił się przez ochronę Senju,
trafiając go, a chwilę po nim także Yamanakę.
- Kwiatki trzeba podlewać, czyż nie? - zapytał wesoło. - Pokażcie swoje techniki, a nie się gapicie!
- Kage Bunshin no Jutsu! - Kushina postanowiła zaatakować. Utworzyła pieczęć i obok niej stało dwadzieścia klonów. Każdy z nich miał w dłoni kunai.
- Uzumaki, nawet nieźle. Dwudziestka. Twój ojciec jest w tym jednak nadal lepszy - skomentował jasnowłosy. - Wybacz, ale twoje klony nie powalczą. Amaterasu! - z lewego oka Uchihy polała się krew i w tym samym momencie każdy z sobowtórów brunetki zapłonął czarnym płomieniem. Gdy klony znikły,
ogień opadł na ziemię, by zniknąć w momencie, gdy prawe oko Uchihy zaczęło krwawić.
Syn Sasuke szybko przetarł twarz. W tym samym momencie Senju i Yamanaka zaatakowali go shurikenami.
Blondynka rzuciła tylko cztery, za to Tashiro wykorzystał technikę przywołania i w kierunku siwowłosego w sumie leciało kilkadziesiąt ostrzy.
- Ładnie, Senju. Trochę tego żelastwa jest... - pochwalił dziewięciolatka sensei. Ułożył pieczęć i zjawił się za Hayą.  - Tobie póki co idzie najgorzej, nie uważasz? - zapytał. Jej reakcja trochę go zaskoczyła. Chyba nigdy nie miała styczności ze zwykłym Shunshin no jutsu, bo odskoczyła nagle i o mało co się nie przewróciła.
- Kushina-chan, użyj Byakugana i Kage Bunshinów. Haya-chan... ty spróbuj wykonać tę swoją technikę klanową. Ja zajmę się resztą - rozkazał brunet kompankom. Podczas, gdy Uzumaki utworzyła dziesięć klonów, Tashiro uformował pieczęć barana.
- To taki mój mały wynalazek... Raiton : Kuroinu! - wykrzyknął w stronę Abunareia. Ten tylko zamrugał,
gdy zauważył czarnego psa biegnącego w jego stronę. "Wariant Kuropansy? Zaraz, mówił, że to jego wynalazek... Czyli sam do tego doszedł? Niezły jest. No tak, to Senju... Czyli kekkei genkai ma... 
tylko nic o nim nie wie" - pomyślał Uchiha. Pies nagle zaczął skręcać i trafiać w klony Kushiny, które wybuchały, zasłaniając lekko widoczność. "A jednak nie jest za mądry...Za szybko go pochwaliłem. Przecież te klony używając miękkiej pięści zrobiły by większy pożytek.... Chyba, że..." - tak myśląc Uchiha użył techniki Chidori Nagashi, by pokryć całe ciało błyskawicą, na wypadek zderzenia z psem z chakry Tashiro. Zderzenie nadeszło zaskakująco szybko, ale technika nie zaszkodziła ani trochę Abunareiowi. Cofnął się jedynie o metr i pies się rozpłynął. Sekundę po pierwszym ataku zauważył jednak, że od strony bruneta biegnie kolejny pies. Tym razem Uchiha szybko uformował żebra Susanoo, by czarne zwierzę rozpłynęło się, skacząc w jego kierunku i trafiając na pomarańczową chakrę. Siwowłosy zauważył, że chłopak jest już wyczerpany, spoglądając  na niego swoim Sharinganem. Co więcej, Kushina była w podobnym stanie. Przyglądał im się chwilkę i zobaczył, jak obydwoje siadają na ziemi i patrzą na lewo
od Abunareia. Ten szybko przeniósł tam wzrok. Gdy tylko tam spojrzał, zauważył opadające bezwładnie ciało blondynki, po czym poczuł w swoim umyśle obecność drugiej osoby. Mimo to nie zamierzał
dać za wygraną.
     Kushina zastanawiała się, czy jej koleżance uda się przejąć kontrolę nad senseiem.
Zauważyła, że póki co wszystko idzie po ich myśli, bo Susanoo zniknęło. Niestety po pięciu sekundach ręce siwowłosego pokryły się zielonkawą chakrą, a on sam zmienił pozycję na gotową do obrony.
Uzumaki zauważyła, że taką samą technikę stosuje jej matka, po czym szybko podzieliła się tą informacją z kolegą. Tashiro uśmiechnął się do niej.
- Zapewne ten skalpel jest po to, byśmy się nie zbliżali. Powinniśmy teraz właśnie atakować, wygląda na to,
że reakcje Abunareia są chyba spowolnione... Niestety nie mam teraz za wiele sił, więc moje reakcje pewnie są wolniejsze... Ty z tą swoją ilością chakry też nie masz na co liczyć... Chyba trzeba było go inaczej odciągać od Hayi-chan... - mruknął do koleżanki. Ona mu już nie odpowiedziała, obserwując, jak Uchiha dalej się nie rusza... - Hej, masz kunaia? Coś sprawdzę - dodał po chwili chłopak.
Gdy dostał nóż, rzucił go w stronę Abunareia. Wydawało się, że go trafi, ale nie wyszło, ten go zwyczajnie złapał ręką. - Wygląda na to, że coś jest nie tak...
     - Ciekawe... w końcu odważyłaś się zaatakować? - zapytał siwowłosy.
- Tak, mam zamiar przejąć pełną kontrolę... - odpowiedziała mu Yamanaka.
- To naprawdę zabawne...  Nie wchodź za głęboko...Wiesz, że nadal potrafię się ruszać?
Tylko Mangekyou nie mogę użyć - przerwał jej siwowłosy.
-Zaraz to naprawię - poinformowała go blondynka.
-Interesujące... Wiesz, masz słabą chakrę. Taką przeciętną. Teraz wybacz, ale skorzystam 
z własnych sił, aby się szybko uwolnić... Powiedzmy, że masz kiepsko opanowaną tą technikę.
- Uwolnienie - mruknął Uchiha, pozbywając się dziewczyny ze swojej głowy. - I co, Haya-chan,
nawet palca nie opanowałaś... Słabo opanowałaś Shintenshin no Jutsu - Uchiha minął dziewczynę,
wskazując jej, że ma za nim iść.
- Ale nie było tak źle, prawda? - zapytała, gdy byli już blisko reszty drużyny. - Współpracować potrafimy.
- To prawda. Tyle opanowaliście - zatrzymali się przy Kushinie i Tashiro. Dziewczyna i chłopak wstali.
- Koniec egzaminu. Byliście średni - rzekł obojętnie Abunarei, wyciągając średniej wielkości zwój za pazuchy. - Co oczywiście dobrze o was świadczy. Będzie co rozwijać - dodał, podając zwój brunetce.
- Co to za zwój? -  zapytała wyraźnie zainteresowana jego zawartością Kushina. Spojrzała się na przedmiot, który trzymała w dłoni, a potem na siwowłosego.
-To dla was. Takie tam nudy... Nie byłem pewny co potraficie. W środku macie opisany sposób wykonania Kage Bunshin no Jutsu, Kawarimi no Jutsu, Kage Shuriken no Jutsu, oraz parę strof na temat taktyki
w życiu ninja - stwierdził Uchiha.
- Czyli ten zwój ma nam pomóc w staniu się silniejszymi shinobi? - Tashiro wyjął go z rąk
koleżanki i odpieczętował. Rozwinął go, po czym przyjrzał się jego zawartości.
- Tak jakby. Siła nie jest konieczna, to tylko dodatkowa zaleta. Silny ninja może zginąć od kunaia,
co zresztą w historii się kilka razy zdarzyło. Jako wasz sensei postawię na strategię. Będziecie się uczyć
coraz to silniejszych technik, ale nie po to, by je wykorzystywać ciągle na misjach. Nikt nie ma nielimitowanej chakry. Postaram się zrobić z was ninja, którzy potrafią wykonać misję bez używania chakry,
albo najwyżej z drobnymi technikami. Dzięki temu w nagłym wypadku, gdy was wykryją, nie będą znali waszych możliwości i będziecie mieli przewagę. Spotykamy się za trzy dni na pierwszej misji. Do tego czasu każde z was ma znać na pamięć zawartość tego zwoju i potrafić zastosować ją w praktyce.
- Hej, Abunarei-senpai, czyje to pismo? Znajome... - stwierdziła Kushina, przyglądając się
znakom w zwoju.
- Hanabi-sensei - mruknął Uchiha, znikając w tym samym momencie.

     Pojawił się na trybunach, zauważając, że jego uczniowie stoją pośrodku stadionu i rozglądają się w każda stronę.
- Pojaw się w dzielnicy mojego klanu. To bardzo blisko bramy wschodniej. Wejście do naszej dzielnicy rozpoznasz po tym, że będzie to żelazna brama, z wyrzeźbionymi na niej dwoma wężami, symbolem mojego klanu i latarnią, symbolem klanu Houzuki. Jeżeli chodzi o znalezienie tych drzwi, też nie powinno być to trudne, dzielnica Uchiha jest otoczona grubym, betonowym murem. Otworzysz bramę i pójdziesz prosto, główną ulicą. W pewnym momencie staniesz na dużym placu. Rozejrzyj się tam, a gdy znajdziesz kamienną ścieżkę wśród drzew wiśni, nią podążaj. Dojdziesz wtedy do wielkiego domu. Okrąż go i znajdź małą, drewnianą budkę. Przy niej czekaj na mnie. Gdyby ktoś z mieszkańców dzielnicy ciebie zauważył, powiedz, że umówiłaś się ze mną na trening, lub lekceważ. Gdyby był to mój ojciec, to jego znasz i on wie, o co chodzi, mimo to zachowuj dyskrecję, ściany mają uszy. Ja muszę obudzić Maguro i powinienem się zjawić na miejscu za pół godziny. Gdyby się tobie nudziło, pozrywaj sobie owoce, mamy ich pełno w ogrodzie. Jabłka, gruszki, wiśnie i winogrona. Tylko nie tykaj pomidorów - szepnął Abunarei do Shisuki, dotykając jej dłoni i przekazując w ten sposób odrobinę swojej chakry, po czym znowu się teleportował.
Ona już wiedziała, jak wykorzystać tę energię, którą dostała.

***

     Uchiha Itachi wstał o dziesiątej rano. Pierwsze co zrobił to uaktywnił Sharingana i pościelił łóżko.
Użył Kamui do znalezienia się w łazience, gdzie wziął prysznic. Oczywiście nie chodziło o to, że jest leniwy,
teleportował się tylko dla treningu. W pokoju pojawił się już ubrany i zaczął pakować ubrania
do torby podróżnej, ale tylko takie, które by mu się przydały w Sunie. Cieszył się na myśl, że w końcu opuści wioskę i znowu wyruszy na misję. Itachi był typem człowieka, który najchętniej stale by wybierał się na wycieczki, a tym właśnie były dla niego misje. Miał to szczęście, że jego koleżanki z drużyny i Minato podzielali jego poglądy dotyczące podróżowania, więc nie musiał wysłuchiwać narzekań na to, jaki to Hokage lub Uchiha Sasuke jest okropny, bo nie daje im spokoju i ciągle znajduje im coraz ciekawsze,
nowe zadania. Ciekawe dlatego, że były dosyć proste i nie wymagały wielkiego wysiłku, a za to mieli darmowe zakwaterowanie w danej wiosce, darmowe jedzenie, wiele wolnego czasu, a do tego jeszcze i tak zarabiali tyle, że w ich wieku nie było co robić z tymi pieniędzmi. Gdy torba była pełna, chwycił czarny, dosyć duży plecak. Otworzył go, by po chwili wrzucić do środka dwa portfele, oraz kubek. Z jednej z półek zdjął małą walizkę, którą też schował wewnątrz plecaka. Następnie schylił się i wyciągnął spod łóżka zakorkowaną butelkę po sake. Była do niej przyczepiona karteczka z tekstem napisanym przy użyciu  samej katakany: "Pij oszczędnie. Nie sprzedawaj. Nie zgub. Do użytku tylko dla ciebie i Minato. Abunarei". Opakowanie było do połowy napełnione płynem, tym samym, który siwowłosy Uchiha podarował niedawno swojej siostrze. Itachi chwilę trzymał jaj w ręku, by następnie schować do plecaka. Następnie otworzył jedną z szuflad biurka, by wyjąć ze środka maskę przeciwgazową, która wylądowała obok butelki.
Z biurka zdjął też parę własnoręcznie naszkicowanych map, przedstawiających Kraj Wiatru,
oraz Sunagakure. Zgiął kartki do formatu A5, po czym schował za pazuchę białego płaszcza kapitana drużyny ANBU. Podszedł do Samehady, stojącej pod ścianą, dotknął jej, pozostawiając na niej pieczęć,
po czym zrobił to samo z plecakiem i torbą. Nie miał zamiaru nosić ze sobą ciężkich ładunków,
wolał je przywołać, gdy będą potrzebne. Założył białą, drewnianą maskę, przedstawiającą wilka.
Opuścił pokój, zapominając odsłonić zasłon, lub uważając to za zbędne.
     Zszedł do kuchni, gdzie odłożył maskę obok kranu, po czym umył ręce i twarz.
Nie opuszczając pomieszczenia, zjadł kawałek ciasta czekoladowego i jogurt, po czym z powrotem założył maskę i opuścił dom. Przed domem założył drewniane sandały i skierował się do Świątyni Nakano,
gdzie zazwyczaj dostawał wytyczne dotyczące misji. Gdy był już blisko niej, zauważył Suigetsu,
który siedział na jednej z ławek obok świątyni. Postanowił zapytać o to, jak wyszła wczorajsza impreza.
- Ohayou, Suigetsu-senpai! Jak było na wczorajszym przyjęciu? - powitał się, podchodząc do białowłosego.
- Cześć... Chyba była dobra... - westchnął cicho Hozuki - bo za wiele nie pamiętam. Ani ja, ani Juugo,
a Maguro nie chciał nic powiedzieć. Zrobiłbyś coś dla mnie? Bo mi się nie chce...
- Co takiego, senpai?
- Poszedłbyś do sklepu i kupił jakiś napój gazowany i do tego chipsy. Nie chce mi się opuszczać tej ławki,
a mój kochany syn siedzi sobie z twoim bratem w podziemiach.
- To Abunarei już wrócił? - zdziwił się Uchiha.
- Tak, mówił, że idzie kontemplować jutro, czy coś w tym stylu. Pewnie będzie trenował z Maguro,
a nie rozmyślał, ale kto to wie, co on tam robi - poinformował go Suigetsu, uśmiechając się pod nosem,
jakby z jakiegoś kawału i jednocześnie wyciągając z kieszeni banknot. Długowłosy chwycił go, po czym stworzył jednego klona.
- Klon się zajmie zakupami - mruknął, żegnając się z dawnym członkiem Taki, po czym sam wszedł do małego budynku, by po chwili znaleźć się przed kamienną tablicą klanu Uchiha. Zauważył zwój leżący
na niej, chwycił go i zniknął w wirze, pojawiając się na jednej z ławek w parku. Tam odpieczętował go i zaczął czytać. W środku znajdowały się informacje o jakimś starszym mężczyźnie. Ubierał się on ponoć w krwisto czerwony płaszcz i zawsze miał na głowie spiczasty kaptur. Jego twarz wyglądała według opisu tak, jak przeciętnego staruszka, a jedyne, oprócz stroju, co go wyróżniało, to długa broda, sięgająca do pasa. Zadanie było proste: znaleźć się w Suna, dowiedzieć się o nim więcej i dzięki zdobytym informacjom zlikwidować go, lub chociaż zabrać mu zwój, który miał w posiadaniu. Wszystko by było świetnie,
gdyby nie dopisek, że Itachi nie ma używać w walce techniki Kamui, oraz, że do Suny też miał dostać się
na piechotę, nie używając nawet Hiraishin. Miała do nich dołączyć też jakaś dodatkowa grupa, co nie za bardzo się podobało długowłosemu, gdyż mogło to oznaczać tylko tyle, że ten z pozoru łatwy do pokonania staruszek był wysoce wykwalifikowanym ninja rangi S. Najbardziej kruczowłosego zastanawiało to,
co takiego ważnego musiało być w tym zwoju, że Kumo postanowiło wspomóc Konohę. Westchnął.
Zgodnie ze zwojem, który trzymał w ręce, o trzynastej mieli wyruszyć z wioski, spod wschodniej bramy. Postanowił poinformować o tym członków swojej drużyny.

                                                                          ***

     Pomieszczenie było oświetlone kilkoma pochodniami. Panował w nim półmrok. Nie licząc pochodni, światło wydobywało się także z kominka, w którym płonął niebieski ogień, kontrastując z pomarańczowo-
żółtymi płomieniami z pochodni. Pokój był dosyć dużych rozmiarów. Mieściło się w nim duże łóżko,
sześć foteli, stojących przy stole po środku sali, oraz wiele regałów, na których były poukładane księgi, zwoje, a także różnej wielkości kartony, skrywające swoją zawartość przed światem. Pod kamiennymi ścianami komnaty stały trzy wysokie szafy, wykonane z ciemnego drewna. W fotelach siedziała trójka osób, przyglądająca się mapie, ukazującej cały znany świat, oraz jego ukształtowanie.
Nie zawierała ona granic państw, za to każda wioska była odpowiednio zaznaczona na niej.
Jedna z nich, o nazwie Kirigakure no Sato, została otoczona czarną pętlą przez jasnowłosego młodzieńca,
trzymającego w lewej dłoni łabędzie, białe pióro.
- Maguro, jak idzie twojej dalekiej kuzynce? Długo jeszcze zajmą przygotowania? - zapytał czystym, głębokim tonem szarowłosy ninja.
- Jeszcze troszeczkę, Abunarei - odpowiedział mu Maguro. - Nadal szkoli ludzi i gdy skończy twój ojciec może słać broń, by wykonała misję. - Uchiha odłożył pióro na środek stołu i wyprostował się w fotelu.
- Rozumiem - stwierdził, nie kryjąc rozczarowania w głosie. - Co z Saiguron? Mam podejrzenia co do ich działalności, ale na początek chciałbym usłyszeć twoje zdanie, Shisuka.
- Póki co za wiele nie wiemy - wyszeptała dziewczyna. Jej następne słowa były już głośniejsze. - Kumo styknęła się jak dotąd z jednym członkiem tego ugrupowania. Przeszukano jego umysł. Dowiedzieliśmy się, że jest ich około trzydziestki, z czego większość to mutanci... Mają zmodyfikowane ciała dzięki nijakiemu Hiruko... lub Haruko... Haruki... No, pamiętam dokładnie. Może nawet Hotaru... W ich głównej bazie jest coś na rodzaj więzienia... Wyłapują ludzi i poddają ich eksperymentom, by później móc wzmacniać siebie. Rządzi nimi człowiek znany jako Mędrzec Białego Smoka. Ten facet, którego zabił Raikage, nawet nigdy go nie widział, mimo, że należał do jednych z silniejszych ninja z Saiguron. Zniszczył nam mur... Ponoć ten cały sennin nigdy nie wychodzi z gabinetu, a rozkazy całej organizacji wydaje poprzez tego genetyka.
Jest to brunet, około metr osiemdziesiąt wzrostu, długie włosy, a na oczach ma zawsze noktowizory. Lubi nosić samurajskie zbroje, bo raz w takiej wychodził na miasto... Tylko nie rozpoznajemy tego miejsca na mapie. Ogromne wzgórze, wokół którego jest pełno domów, z herbami przedstawiającymi półksiężyc, wszystkie wyludnione, ślady krwi na betonie, a na samym czubku góry taki dużo budynek z kamienia,
jakby pałac. A ty co o nich masz?
- Słyszałem ostatnio całkiem przypadkowo pewną rozmowę - mruknął jasnowłosy - z której wynika, że ich celem może być siódemka zwojów Rei-Shi-Jinsei.
- Co to takiego? - zapytał Houzuki, nie ukrywając swojego znudzenia tym spotkaniem.
Zamiast wpatrywać się w Uchihę, zaczął przyglądać się swoim paznokciom.
- Taka technika Uchihy Madary, pozwalająca ożywić dowolna postać... a dokładniej, przyzwać jej duszę, wraz z całą chakrą do ciała osoby wykonującej technikę. Gdy w ciele znajdą się dwie dusze, toczy się walka o nie... Wygrywa silniejszy, przejmując kontrolę nad ciałem, oraz łącząc swoje zdolności ze zdolnościami drugiej duszy... Łącząc swoje wspomnienia... Nawet kekkei genkai przyzwanej duszy przechodzi na ciało.
A do wykonania techniki wystarczy znajomość wszystkich pieczęci, których jest po siedem w każdym ze zwojów, należy je wykonać w odpowiednim czasie, i wypowiedzieć nazwisko i imię tego, kogo chce się przyzwać. Po dokończeniu wykonywania techniki, nieważne gdzie dusza będzie, zawsze przybędzie,
czyli potrafi to złamać nawet najsilniejsze pieczęcie, lub granice wymiarów. Gdyby Cyklon posiadł wszystkie pieczęcie, mógłby wskrzesić nawet Madarę... Bo o silniejszych ludziach nie wiedzą, a jeden,
który żyje teraz, jest jeszcze żywy i chyba nie zamierza ginąć w najbliższym czasie.
- Co robimy w tej sprawie? - Houzuki zadał kolejne pytanie.
- Wielkie Nacje, czy jak ich tam zwą, przypilnują, by Saiguron nie zdobyła wszystkich zwojów.
Te, które zdobędą nasze wioski, trafią do Konohy, której obrona jest na najwyższym poziomie...
Jinchuuriki, piątka użytkowników senjutsu, typek z Rinneganem i Itachi to bariera nie do przejścia.
Nie mówiąc już o tym, że wioski nie znają małego szczegółu, a mianowicie całość rytuału, poza pieczęciami,
jest opisana w jednym ze zwojów, który udało się ojcu odnaleźć. Bez niego tamta siódemka
jest bezużyteczna... My czekamy... Trzeba by rozgryźć, kim jest ten Mędrzec, a kim dokładnie... ten jego współpracownik - Abunarei spojrzał się na Shisukę. - Zwojami się nie przejmujmy, póki co... Wierzę, że nasz pozbawiony wiedzy, ale mądry Hokage zadba, by techniki nie użyto - Uchiha na chwilę przerwał,
po czym przemówił formalnym tonem. - Shisuka, poinformuj E-san, że jego zadaniem jest stanie się członkiem Cyklonu  i zdobycie informacji o tej organizacji. Ma być jej zaufanym członkiem,
nie byle jakim pachołkiem. Daję mu rok. Do tego czasu ma zbiec z wioski, stać się nukeninem i
dołączyć do nich... Gdy już tam się znajdzie, co miesiąc ma wysyłać raporty... Tylko do mnie, ja je przekażę odpowiednim osobom. Chcę znać wszystkie informacje o tamtej grypie przestępczej, łącznie z ich hobby... Mogą się przydać. Dla ciebie z kolei zadaniem będzie znalezienie miejsca, gdzie składowane są zapieczętowane Edo Tensei z Czwartej Wielkiej Wojny Shinobi. To gdzieś w waszym kraju -
dodał Abunarei, przesuwając kartkę z wypisanymi nazwiskami po stole.
- Na co tobie oni? - zapytała brunetka, czytając treść napisaną na papierze. Maguro się uśmiechnął.
- Powiedzmy, że są interesujący, a ich możliwości nie miały szansy być wykorzystane w stu procentach
za życia, tak Abunarei? - wtrącił się Houzuki, lekko chichocząc.
- Tak, o to chodzi - potwierdził siwowłosy. Dziewczyna złożyła pieczęcie w rękach, huknęło i pojawił się biały dym.
- Co jest! Co ja tu jeszcze robię? Shunshin no Jutsu nie zadziałało? - siwowłosy usłyszał głos kunoichi.
Uśmiechnął się, patrząc z politowaniem w jej kierunku.
- Nie opuścisz tego pokoju w ten sposób. Tam są drzwi - wskazał Shisuce drzwi. Ruszyła w ich kierunku.
- Sayounara - pożegnała się, opuszczając pomieszczenie.
- Sayounara - powiedzieli jednocześnie Maguro i Abunarei.
     Gdy brunetki nie było już w pokoju, po chwili odezwał się Uchiha.
- Świetnie grałeś na egzaminie. Wygląda na to, że Kuratsuki myśli, że naprawdę można ciebie
pokonać Chidori.
- Na serio wyszło? - zapytał Houzuki, uśmiechając się. Nagle na jego palcach pojawiły się małe iskierki. - Dzięki za uznanie mojego talentu aktorskiego... i za tą pigułkę, bym padł... Swoją drogą, to w co się bawi senpai, umieszczając was w ANBU bez testów? Trochę to dziwne, co?
- Ojciec zawsze ma jakieś cele... ale faktycznie, to, że podjął się czegoś wspólnie z Naruto, to dziwne.
Bynajmniej dla nas to na plus. Niebawem umieszczę szpiega w ich szeregach, a oni nie będą o tym wiedzieli.
Chodźmy potrenować - Abunarei wstał. - Wiem, że Chidori z tobą nie potrenuję, tego standardowego...
Ale za to już Chidori Nagashi, Eisou i Senbon może być. Chodźmy. Mam mało czasu, w tym tygodniu będę wspomagał Ino-sensei w szpitalu... Od trzynastej do dwudziestej pierwszej przez tydzień... Nie wiem, w co się bawi pani dyrektor Sakura, znana jako moja matka... Postanowiła mnie znowu przyjąć, niby to pomoże jej odpocząć... Wzięła by się za papierkową robotę i by odpoczywała, a nie marnuje chakrę, a potem przychodzi do domu i zmęczona niby jest...  Za bardzo wykorzystuje Hinatę-sensei, a sama powinna też przeglądać te papiery...
- Dobra, chodźmy, bo się mi jeszcze rozgadasz i przez tydzień będziesz milczał - wtrącił się mu Maguro i szybko opuścił pokój. Uchiha westchnął, po czym poszedł za przyjacielem. - Tylko następnym
razem ostrzegaj, gdy planujesz zebranie Wise, lepiej bym się ubrał.

Konban'wa!
Oto rozdział numer siedem. Niby nie pije i nie palę, ale jak go przeczytałem dzisiaj (06.05.2014), to doszedłem do wniosku, że to nie tak miało być.
Oczywiście bałem się usuwać większość, czy zbytnio zmieniać zdania, bo potem za bardzo zmieniłby się sens tego rozdziału. Część jednak zmieniłem,
bo zauważyłem, że postacie pomieszałem w pewnym momencie... No to naprawiłem co zepsułem, plus rozwinąłem parę rzeczy - i tak za wiele osób tego nie przeczytało, więc żadna strata, a resztę się doinformuje, gdy skończę wszystkie rozdziały poprawiać.
Dalej proszę o komentarze i wytykanie błędów - dzisiaj mam tak słąby transfer (już wyczerpany), że nie mogę nawet sprawdzić, które formy są poprawne:
genin, czy gennin, nukenin, nuukenin, czy nukkenin... a to właśnie są moje największe zmory w Naruto, mimo, że czytam na bieżąco. 
Pozdrawiam,
Ja ne!

3 komentarze:

  1. Zapraszam cię serdecznie na nowy rozdział po dłuższej przerwie na
    sasuke-i-erin.blog.pl
    Buziaki. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Twoje zamówienie zostało zrealizowane, znajdziesz je w poście nr. 116, szablon nr. 199
    Pozdrawiam!
    http://ministerstwo-szablonow.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ps. Polecam wejść w szablon - dostosuj - zaawansowane - opis bloga - ustawić czcionkę na 0px i zapisać i również w tytule bloga ;)

      Usuń

layout by Sasame Ka